„Biały potok” (2020 r.), reż. Michał Grzybowski

dnia

Pomysł z potencjałem, realizacja poprawna, niezłe tempo akcji, sprawny montaż, a mimo to całość w ogóle nie wciąga…

Dialogi są tu średnie, aktorsko jest bez polotu; do tego za dużo się tu dzieje, czasami też nazbyt absurdalnie, a jednocześnie podczas seansu ciągle ma się wrażenie ciągnięcia wszystkiego na jednej nucie, do oporu. Takie absurdalne uczucie, które męczy i wywołuje w człowieku bliżej nieokreślony dyskomfort w trakcie oglądania. W moim odbiorze jest w tym filmie coś cholernie drażniącego. Rodzaj portretowanych ludzi? Rozmowy przez nich prowadzone? Typ ich ekspresji? Sposób rozgrywania poszczególnych wątków? Aronoł.

W każdym razie nada się to na lekką „rozrywkę”, ale nic poza tym.

Ot, taka sobie komedia pomyłek we współczesnym stylu.

W odniesieniu do innych obyczajowo-komediowych tworów naszego rodzimego przemysłu filmowego na pewno wypada na plus, bo jest bardziej pulsująca, stosunkowo świeża i trochę bardziej inteligentna, ale żeby zaraz szał ciał, rewelacja, „czegoś takiego nie było w polskim kinie”… To nie do mnie tak… Do mnie nie.

Jak zawsze to, co podoba się innym, mnie nie powala.

Dodaj komentarz