Weekend z kotkiem i kwiatkiem

Poszliśmy sobie na wybory, następnie zahaczyliśmy o „naszą” budkę z lodami, a potem udaliśmy się na długi spacer po lasie, który na wyjściu pożegnał nas szlabanem z kwiatkiem.

A jeszcze wczoraj wieczorem wypadłam jak szalona pod klatkę, bo przypałętał się tu kotek z sąsiedniego bloku i oczywiście musiałam go pomiziać. Kotek miał mnie raczej w tyłku, ponieważ – jak się okazało – miał „ustawkę” z ptakami i to ewentualne poletko wojenne pochłaniało całą jego uwagę, ale kilka razy łaskawie podszedł, pomruczał, powyginał grzbiet i pomachał ogonem, więc mimo wszystko uznaję, iż był zainteresowany, ino czasu nie miał. 😉

Taki to był weekend. Całkiem udany. 🙂

Dodaj komentarz